Ktoś mnie obserwuje - recenzja

 Po traumatycznych wydarzeniach z wakacji, świat Tessy zamyka się do jej własnego towarzystwa. Internet staje się jej jedynym kontaktem ze światem. Nie jest świadoma jakie zagrożenia ciągną za sobą wirtualne przyjaźnie. Czy aby na pewno wiemy kto znajduje się po drugiej stronie ekranu?

    Podchodziłam do tej książki bardzo sceptycznie, wydawała mi się typową młodzieżówką z wątkiem miłosnym i problemami nastolatek, ale zmieniłam zdanie już po dwudziestu stronach. Akcja toczy się z punktu widzenia, dwóch bohaterów, którzy są sobie bardzo bliscy, ale nieosiągalni. Nie wiedzą o swoim powiązaniu, a czytelnik tak. Sprawia to troszkę, że książka jest przewidywalna i momentami nudna. Rozdziały poprzeplatane są zeznaniami bohaterów na policji, co według
mnie było niepotrzebne i tylko mieszało czytelnikowi w głowie.
No, ale tak jest do pewnego momentu, kiedy jest ogromny zwrot akcji. Takie BUM!

   Wszystkie dotychczasowe wyobrażenia i przemyślenia czytelnika robią zwrot o sto osiemdziesiąt. Dochodzą nowe wątki. Akcja przyśpiesza i rozwija się.  Właśnie w tym momencie moja opinia o tej książce zmieniła się, bo wreszcie doszło coś, co ma cokolwiek wspólnego z thrillerem! Do tej pory to była tylko typowa obyczajówka.
Książka pisana jest ''wattpad'owym" językiem i akcja jet w sumie też dość podobna do fanfiction pisanych na tym właśnie portalu. Nie jest to złe, ale jednak bardzo charakterystyczne

Co do stylu to nie mam się do czego przyczepić, raczej jest dobrze jak na młodzieżówkę, wszystko jasne i zrozumiałe.
Tak więc podsumowując:
-bardziej obyczajówka a niżeli thriller
- krótka, szybka lektura na jeden wieczór
Moja ocena ogólna 6/10
Dziękuję za możliwość lektury: