CZERWONY
PARASOL
WIKTOR MROK
WIKTOR MROK
RECENZJA
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
‘’Czerwony parasol’’ pod takim skryptem działa tajna rosyjska
mafia. Tatiana przez pewien niefortunny
zbieg wypadków zostaje do niej wplątana. Jest zmuszona uciec z domu i rozpocząć
nowy rozdział. Porzuca dotychczasowe życie szczęśliwej nastolatki i zajmuje się
tuszowaniem przekrętów ojca. Czy faktycznie całe życie będzie musiała się
ukrywać?
Dziś muszę trochę ponarzekać lub przynajmniej wyrzucić swoje
odczucia po tej książce. Postaram się napisać dwa akapity bez spojlerów, a
potem dla zainteresowanych trochę przybliżyć moje postrzeganie sprawy.
Na stracie dostajemy kilkanaście stron niespójnych epizodów
z równych miejsc akcji, W każdym rozdziale są inni bohaterowie. Dopiero około
sześćdziesiątej strony (część druga) wszystko się normuje. Mamy już jedną stałą
bohaterkę z którą jesteśmy praktycznie cały czas. Aczkolwiek od czasu do czasu
autor wrzuca nam wzmiankę od jakichś służby specjalnych, która G wnosi do fabuły.
Nie mogę tej książki nazwać złą, czy słabą. Jest tylko mocno
specyficzna. Fragmentami mamy wrażenie, że nie czytamy książki tylko jakiś
przebieg ze śledztwa czy sprawozdanie policyjne. Język i styl pisania jest
bardzo paradoksalny. Raz oficjalny, raz znowu jak w grzecznej młodzieżówce.
Cała akcja toczy się szybko, pełno w niej zwrotów akcji.
Niektóre wydarzenia wydają się absurdalne i przewidywalne. Pomimo to, coś cały
czas cięgnie nas, każąc czytać kolejne strony.
Bohaterowie faktycznie są troszkę zbyt wyidealizowani, ale podejrzewam,
że to jest spowodowane tym iż książka oparta jest na faktach. Przeważa wątek
romantyczny, a sprawy polityczne oraz kryminalne tak troszkę schodzą na bok.
No ale… Wybaczmy autorowi te błędy. To debiut, a wiadomo –
debiuty się wybacza. Oby w następnej książce poprawił małe niedociągnięcia.
TO BY BYŁO NA TYLE.
POZOSTAŁA CZĘŚĆ WYJĄTKOWO JEST PRZEZNACZONA DLA OSÓB ZNAJĄCYCH FABUŁĘ.
Tak więc mamy do czynienia z siedemnastolatką, która w
chwili kiedy znajduje ciała swoich bliskich. Po prostu pakuje manaty, skarby
ojca i ucieka w domu. Na pierwszy rzut oka brzmi to absurdalnie, ale w tej
książce jest to całkowicie uzasadnione. Bohaterka jest bardzo silna psychicznie
i wytrwała. Przedstawia nam ideał nastolatki, której umiejętność dedukcji,
przerasta dorosłych.
Muszę ponarzekać na jedną scenę.Bohaterka zakochuje się w
swoim ochroniarzu po jednym spotkaniu a po dwóch (właściwie nie spotkaniach,
tylko krótkich wymianach zdań) Idzie z nim do łóżka. Było to dla mnie wielkie
zaskoczenie, czułam się wprost zniesmaczona, tym bardziej, że bohaterka ma
tylko(!) siedemnaście lat.
Kolejną sytuacją jest
‘’Postarzenie” bohaterki, za pomocą makijażu do spotkania biznesowego. Dobrze
rozumiem, dzięki odpowiedniej charakteryzacji można dodać komuś kilka lat, ale
aby tylko za pomocą makijażu stworzyć z siedemnastolatki trzydziestkę, nie jest
takie proste. Tym bardziej, nie w dwie godziny…
Fragment:
(...)
– Dlaczego zabiłeś moją rodzinę? –
spytała z nagłą złością. Wpiła się wzrokiem w oczy Tantki, jednak nie
zrobiło to na nim wrażenia.
– Nikogo nie zabiłem – oznajmił twardo
i tym razem bez wahania. Na jego ustach pojawił się szyderczy
grymas. – Ale tak się postępuje ze złodziejami. Twój ojciec nas okradł.
A ty jesteś córką złodzieja.
Tatiana szybkim, precyzyjnym ruchem rzuciła
pistolet Igorowi i uderzyła Tanakę w twarz prawym prostym. Zaskoczony,
nawet nie zdążył się zasłonić, gdy pół sekundy później otrzymał uderzenie lewym
sierpowym. To zrzuciło go z krzesła. Trzymając się za obficie krwawiący
nos, nieporadnie próbował wstać z podłogi.
Igor odłożył pistolet na stół
i doskoczył do Japończyka. Złapał go pod ramiona, uniósł jak piórko
i posadził na krześle.
– Ze złodziejami, skurwysynu? –
wysyczała Tatiana. – Zabijasz kobiety i dzieci. To oni coś ci
ukradli? Kazałeś zabić moją sześcioletnią siostrę. Ona też kradła? –
mówiła cicho, ale z wściekłą pasją. – Ty bydlaku! – wrzasnęła,
nie mogąc już się pohamować. Jej pięść wystrzeliła, trafiając Tanakę
w krocze. Zawył z bólu, ponownie spadając na podłogę.
Tatiana stała nad nim, ciężko dysząc.
W jej oczach lśniła furia. Kątem oka dostrzegła gest Igora i powoli
cofnęła się o krok.
– Poczekaj, aż dojdzie do siebie –
pouczył ją. – Trochę to potrwa. Teraz nie może mówić, bo jest zajęty
puchnącymi jajami. – Puścił do niej oko.
Odetchnęła głęboko, próbując stłumić
przelewającą się w jej umyśle nienawiść. Nagle jakimś szóstym zmysłem
wyczuła, że coś jest nie tak. Zobaczyła, że wzrok Igora nabiera ostrości,
a jego prawa ręka, jakby w zwolnionym tempie, wyciąga się ku broni
leżącej na stole.
W tym samym momencie zza jej pleców
dobiegły słowa wypowiedziane miękkim barytonem:
– Zostaw to, chłopcze.
Dłoń Igora zawisła kilkanaście centymetrów
nad pistoletem. Tatiana odwróciła się gwałtownie. Kilka kroków od wejścia do
salonu stał wysoki mężczyzna w sportowej szarej marynarce, dżinsach
i adidasach. Nie był uzbrojony. Ale dwóch innych, którzy stali po jego
bokach, już tak. Jeden celował do Tatiany, drugi do Igora.
– No, no! Wspaniałe ciosy! – Mężczyzna
w marynarce lekko skłonił się Tatianie i jakby od niechcenia machnął
dłonią w kierunku Tanaki, który nadal leżał skulony na podłodze. –
Należało mu się… – stwierdził beznamiętnie.
Tatiana zerknęła na Igora, a on prawie
niedostrzegalnie poruszył głową. Zrozumiała. Miała nic nie robić. Wpatrzyła się
w mężczyznę. Miał koło czterdziestki; uśmiechał się, ale jego oczy pozostawały
nieruchome i czujne.
– Jesteście bardzo sprytni, ale my
też. – Podszedł dwa kroki w jej stronę. – A teraz musimy
pogadać o interesach, panieneczko… – zawiesił głos.
– Zapomniałeś się przedstawić. – Tatiana
upomniała go, starając się, by zabrzmiało to dostatecznie zimno
i agresywnie.
– Fakt. Ale sądzę, że dogadamy się bez
zbędnych ceregieli. – Przeniósł spojrzenie w bok. – Prawda,
panie Stoliarow?
Tatiana, nie kryjąc zaskoczenia, spojrzała
w stronę Igora.
– Och, my się znamy – oznajmił
mężczyzna, zauważając jej reakcję. – A jeśli tak dbasz
o konwenanse, nazywam się Dobson. Chociaż pewnie nic ci to nie mówi.
– On jest z CIA – oznajmił Igor. (...)
Mam w planach tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńFakt, sporo minusów. Ale jeśli patrząc na całokształt, całkiem dobra książka. Ja podeszłam trochę jak do Bonda- tam też sporo naciąganych wydarzeń :)
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie. Brzmi jak coś głupiego, co tylko by mnie poirytowało!
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam, ale w tym momencie mam kilka innych książek do poznania ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://ksiazki-czytamy.blogspot.com/
Nie doczytałam do końca, bo nie chce poznać spojlerów. Może przeczytam tę książkę mimo minusów ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
A ja jeszcze się wstrzymam z lekturą. :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią kiedyś ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNieee to ja za nią podziękuję, tak obserwowałam tą falę z tą książką. Ale jeżeli to taka mieszanina, lepiej nie tracić na nią czasu.
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana, ta mieszanka mnie trochę odstrasza, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJakoś tak no nie za bardzo.. może za dużo w jednym?
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej pozycji wiele dobrego, a teraz to już nie wiem :/ Chyba muszę jeszcze raz przemyśleć, czy ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce i w sumie mnie ona ciekawi. Nie do końca jest to moj gatunek, ale myślę, że dam jej kiedyś szansę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
biblioteka-feniksa.blogspot.com
Sama nie wiem, mam mieszane uczucia. Będę musiala pomyśleć o tej książce. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże być całkiem ciekawie ;) chyba spróbuję :)
OdpowiedzUsuńMi jakoś nie udało się doczytać do końca... I ten romans, który rozwinął się tak szybko, to było tak okropnie naciągane. Mam bardzo podobne wrażenia po 1/2 książki którą przeczytałam :D
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
Nie przepadam za takimi książkami, ale ta nawet mnie zaciekawiła ;)
OdpowiedzUsuńw sumie nie jestem przekonana do tego typu książek :oo chyba na razie się nie będę brała. No i ta okładka trochę mnie przeraża. Nie wiem czemu.
OdpowiedzUsuńhttp://teczowabiblioteczka.blogspot.com